
Re: Miłość w czasach zarazy
Choć teraz jest dla wszystkich czas niełatwy (pandemia dotyka 196 państw!)
i wszyscy przeważnie mają odczucia odwrotne do moich
(i moje dobre samopoczucie może kogoś zdenerowować!)
to ja od czasu moich urodzin 20 lutego czuję się najlepiej od 2004 roku gdy rozpoczęła się choroba.
Co prawda i tak leki wychwytują dopaminę, ale teraz i tak życie nabralo smaku.
U mnie można by pomyśleć że to hipomania;-) Odkąd choruję wprawdzie nie czarna depresja ale szarość. Najgorzej to bylo na leku którego nie chcę reklamować
Czuję ogromną wzdzięczność wobec Boga.
zmieniłem ostatnio wiele zapatrywań
na przykład widzę, że zwierzęta nie są co prawda rzeczami ale ani umywają sie do ludzi, widzę teraz wielkość ludzi.
Zbliżyłem się też do papieża Franciszka, choć uważam że jest bardzo trudnym pasterzem, i czasem wymaga zaparcia siebie by Go uznawać.
Niech nam paież żyje długo, przynajmniej na tyle długo, by ci, którzy są na niego obrażeni jak Ojciec Pelanowski mogli się jeszcze za jego życia/pontyfikatu z nim pogodzić.
Może święta matka Teresa z Kalkuty cierpiała przez lata odczucie oddalenia od Boga, by tacy jak ja czuli Boga, zarówno teraz, jak i przez lata, nawet gdy
tonąłem w bagnie nieczystości?
Do kościoła zdaje się nie pójdę nawet na pierwszy piątek miesiąca, ograniczenie stanowi, że będą mogły z tego przywileju korzystać tylko osoby,które zamówiły mszę tego dnia, i to nie zawsze wszystkie.
Korzystam z Komunii Duchowej albo z Komunii Pragnienia, nie wiem
na razie jaka jest różnica.
Czuję wdzięczność do Boga, którą nie wiem nawet jak mogę Mu wyrazić/okazać.
To tak jakby w Niebie po latach otworzył się wór z łaskami.
W legendarnej książce Chestertona "Człowiek, który był czwartkiem"
był Pan Niedziela, który miał wspaniałe oblicze i straszliwe plecy:
"- Od tej chwili zawsze już - ciągnął Syme, jakby mówił do siebie - to wlasnie bylo dla mnie tajemnicą Niedzieli, tajemnicą swiata. Gdy patrze na potworny grzbiet, jestem powien ze szlachetne oblicze to jedynie maska.
Lecz gdy chocby na mgnienie oka ujrzę twarz, wiem ze te plecy sa po prostu żartem.
Zło jest tak zle, że dobro wydaje nam się jedynie czymś przypadkowym;
dobro jest tak dobre, że nabieramy pewności, iż zło można wytłumaczyć.
Wszystkie te wrazenia osiagneły niejako szczyt, gdy ścigając Niedzielę dorożką jechalem ciągle tuż za nim"
Czuje się tak, jakby Pan Niedziela stanął do mnie przodem,
zło, cierpienie wydaje się czymś co jedynie dodaje smaku Dobru.
Całkiem odwrotnie niż niegdyś gdy wszystko czasem wydawało się
bezsensem.
Ciekawe czy 5 maja pani psychiatra stwierdzi czy ten stan to hipomania? ale cyklofrenii nie mam.
