Nie, ale i nie Bóg. Człowiek to człowiek. Stworzenie Boże. Ukochane z resztą. Aniołowie mu służą. Tak więc głowa do góry!

Jak nie szatan, to nie mów, że kult człowieka to 666. Co najwyżej możesz powiedzieć, że to kult...człowieka. Nie taki humanizm straszny, jak go malują.

Już się wcześniej zgodziłaś że nie powinno być żadnego kultu człowieka.

Nic takiego nie stwierdziłam. Uważam, że miłowanie ludzi to postawa szlachetna i godna naśladowania.

Oparty ma kłamstwie diabelskim będziecie jak Bóg.
Nie jest dziwne ze osoby powiązane z kultem demonicznym promują takie idee jak bogami jesteście bo człowiek to Bóg.

Pelikanie za chwile zamknięty będzie temat w którym próbujesz znowu swojej misji głoszenia gnozy na forum katolik.pl

Szatan nie jest osobą głupią. Wystarczy, że zdetronizuje Boga. I kto wtedy wygra?

Szatan nie może zdetronizować Boga. Może i nie jest głupi, ale Bóg jest nieskończenie mądrzejszy i na to nie pozwoli.

Jeśli zestawimy ze sobą dwie osoby:

1. Wierzy w Boga jako istotę nadprzyrodzoną i ta wiara realizuje się poprzez służenie człowiekowi (chrześcijanin)
2. Wierzy w Boga jako nad-ideę scalającą wszystkie najwyższe wartości humanistyczne w Osobie ludzkiej (jak Miłość, Prawda, Dobro etc.) (humanista)

to w gruncie rzeczy, mimo tej różnicy w podejściu do Boga, ich postawa (realizacja wiary w Boga) nie powinna się różnić.

Można powiedzieć, ze jedna i druga wierzy w tego samego Boga osobowego, a jedyna różnica polega na podejściu do tego, czy Bóg jest zależny, czy niezależny od ludzkiej świadomości. Jednak zarówno jedna, jak i druga osoba, zgodzą się co do tego, że Bóg ma charakter osobowy.

Różni się. Widać to w niedzielę. Jeden do hipermarketu, a drugi do kościoła idzie.

A w hipermarkecie też są ludzie. Co jak Stasiek zamiast na mszę pójdzie do Auchan i tam pomoże niedołężnej staruszce nieść ciężkie siatki, a Mirek pójdzie na mszę, a po tej mszy będzie takim samym egoistą, jakim był, zanim na tę mszę poszedł?

Czy samo chodzenie do kościoła jest wyrazem miłości do Boga?

lex orandi, lex credendi, lex vivendi
Jak się modlisz, tak i wierzysz, zatem i tak żyjesz.
Człowiek winien wszystko robić z myślą o Bogu. Postawa o tym świadczy. Jak masz w nosie jak i czy świętować dzień Pański, to jest coś nie tak.

Powiem szczerze, że nie obserwuję takiej zależności w rzeczywistości. To znaczy, nie dostrzegam, zeby ludzie chodzący do kościoła byli z konieczności lepszymi ludźmi od tych, co kościół omijają szerokim łukiem

To jest oznaka obecnego kryzysu, zwanego wielką apostazją. To temat na dłuższą dyskusję, a ja nie wiem czy chcę denerwować tut. moderację W każdym bądź razie zawsze można starać się to zmienić zaczynając od siebie.

A skoro zmianę zaczynamy od siebie, to by wskazywało na to, że jednak nasza wiara nie tyle zależy od zewnętrznej instytucji (kościoła), a od nas samych. Stąd Stasiek może być bardziej wierzący od Mirka