Pewien amerykański inwestor i filantrop Bill Gross i jego partnerka była tenisistka Amy Schwartz zainstalowali przy swoim domu szklaną rzeźbę autorstwa
Dale'a Chihuly (
notka na wikipedii.) O gustach podobno się nie dyskutuje, ale szklane dzieło wyglądało tak jak
tutaj. Jednym mogło się podobać, innym nie, ale jedno można o nim powiedzieć - w pewnym momencie uległo uszkodzeniu, bo szkło nietrudno zbić. Zatroskani właściciele rozciągnęli przy rzeźbie od strony sąsiada
siatkę w celach ochronnych. To zdenerwowało sąsiadów pana Grossa - Marka Towfiq'a i jego żonę. Państwo Towfiq w nerwach podrażnionych pewnie przez tenisową siatkę ale może i przez samo dzieło Chihuly'ego odwdzięczyli się graniem na okrągło motywu muzycznego z kultowego amerykańskiego filmu Wyspa Gilligana:
https://www.youtube.com/watch?v=cfR7qxtgCgY. Ostatecznie obie strony wezwały policję i złożyły pozew.
Co sądzicie o samej rzeźbie, o założeniu siatki, o reakcji pana Towfiq'a? Jak sensownie dałoby się rozwiązać ten problem. Mnie przychodzi na myśl posadzenie drzew przez pana Towfiq'a, ale może nie chce ich?
(historia z
klik, no i w radio też o niej mówiono)